Nauka pływania to bardzo długi, interesujący proces. Łączy w sobie wiele elementów, które nie tylko pozwalają poznać tajniki tego sportu ale również samego siebie. Każdy etap nauki to nowe wyzwanie, tempo takiego procesu zawsze zależne jest od kursanta, a instruktora w tym głowa by wpasować się idealnie w ten rytm. Niezbędna jest tu wiara w samego siebie , a także – zaufanie! Zaufanie do wody oraz trenera, który także musi nauczyć się swoich podopiecznych.
Nauka pływania przebiega w idealnym rytmie gdy lekcja po lekcji przyswajamy kolejne umiejętności. Każda kolejna godzina spędzona w wodzie to większa wiedza na temat tego środowiska, a mniejszy strach przed głębokością czy brakiem oddechu.
Nie zawsze jednak jest tak kolorowo.
Pływasz coraz lepiej, jesteś dumny, pełny pasji, zmotywowany. I nagle pojawia się ta lekcja. Lekcja, po której wszystko traci sens. Być może ten trudny dzień dał Ci w kość, łapie Cię przeziębienie, nie byłeś dziś wystarczająco skupiony, ale coś się zepsuło i bardzo trudno to odczarować.
Zastanów się co poszło nie tak. Już niejednokrotnie słyszeliśmy o tym, że pływanie to stan umysłu. Może relaksować, odprężać ale może też nas stresować. Czasem chcemy po prostu „za bardzo, a wtedy umyka nam gdzieś relaks i dobra zabawa. Ćwiczenia nie są wykonywane przez nas poprawnie, nasza irytacja przybiera na sile, a trener znów woła „zatrzymaj się, jeszcze raz!” Nie miejmy do niego pretensji. Im więcej razy wykonamy ruch nie poprawnie tym więcej razy będziemy musieli go powtórzyć żeby utrwalić poprawny nawyk.
Pamiętajmy również, że każdy kryzys oznacza, że przeszliśmy już długą drogę i nadszedł czas na pokonanie własnych słabości, a co za tym idzie? Wzmocnienie swojej pozycji w drodze do bycia niepokonanym.
Jaki z tego morał? Nie poddawaj się! Złość przekuj w siłę, idź po swoje i pływaj jak zawodowiec.